Cześć Kochani! :)
Zapraszam na pierwszy rozdział drugiej księgi mojego opowiadania.
Notki będą dodawane w każdy poniedziałek, chociaż na razie mam wiele do nadrobienia i nie wiem, czy będę mieć czas pisać, ale dla Was się postaram <3
Szablon dopiero muszę zamówić, więc na razie blog ten będzie, no... Taki, jak teraz. Mam nadzieję, że to Was nie zniechęci :]
Pozdrawiam Was serdecznie ;*
W poprzedniej części:
- Cicho!
Kocham cię nieważne, jak wyglądasz, kocham cię, bo nadajesz sens, temu mojemu
nędznemu życiu. Kocham cię i będę kochać nasze dziecko. Tak, NASZE dziecko –
akcentowałem wyraźnie każdą sylabę – I nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Życia bez owocu naszych wspólnych chwil rozkoszy. Owocu naszej miłości.
- Jeszcze
jedno słowo, a cię zabiję – warknęła.
Dobra, może troszkę przesadziłem z
tą przemową, pomyślałem, ale była ona szczera.
Dziewczyna pocałowała mnie namiętnie
i trwaliśmy tak, dopóki nie zabrakło nam tchu. Czułem najprzyjemniejszy, słodki
smak jej ust, koloru róży. Oderwaliśmy się od siebie. Dziewczyna położyła dłoń
na moim policzku, a ja uścisnąłem ją.
- Damy radę,
rozumiesz? – mruknąłem z przekonaniem.
- Wiem. Ja
po prostu chciałam najpierw skończyć szkołę, wyjechać stąd, a dopiero później
myśleć o założeniu rodziny…
Objąłem ją ramieniem, a następnie
przytuliłem. Napawałem się pięknych zapachem jej kasztanowych włosów.
- Co ja bym
bez ciebie zrobiła? – szepnęła, wtulona w moją pierś.
- Beze mnie
nie zaszłabyś w ciążę – powiedziałem kwaśno.
- Cicho, nie
psuj chwili, idioto…
Rozdział pierwszy
Elena
Razem z
Damonem, postanowiliśmy na razie nikomu nic nie mówić. Na początku sami
musieliśmy ochłonąć i zastanowić się, co dalej. Na pewno nie usunę ciąży. Nie
mogłabym żyć ze świadomością, że mogłam mieć z Damonem, mężczyzną, którego
kochałam nad życie, dziecko. Z jednej strony to jestem ogromnie szczęśliwa, ale
z drugiej… Jest pełno rzeczy, o które się boję. Najlepszym przykładem jest
Jenna. Bo, co ja jej powiem? Tak, ciociu. Uprawiałam seks ze starszym mężczyzną
i jestem w ciąży. Oczywiście, że nie używaliśmy antykoncepcji, przecież wampiry
nie mogą mieć dzieci z ludźmi! Chyba się załamię. Wiem, że Damon jest równie
zaskoczony, jak ja. Nie wiedział, że coś takiego może się stać. Kolejnym
przykładem jest to, że nie wiemy, czy to dziecko będzie, że tak powiem,
normalne, czy będzie… Wampirem. Jeśli będzie zdrowe i ludzkie, to świetnie.
Oprócz tego, że ja i ono się zestarzejemy, a Damon nie. Natomiast jeśli urodzi
się, jako wampir to… Nie wiem, zawsze będzie takie? Bo przecież wampiry się nie
starzeją. Czy może będzie półwampirem, półczłowiekiem? To jest
najstraszniejsze… Okropnie się tego wszystkiego boję. Cały czas mam płacz na
końcu nosa, dobrze, że Damon jest ze mną…
Właśnie
dostałam wypis ze szpitala, więc mogliśmy wrócić do pensjonatu. Oczywiście
dziewczyny i Alarick już dzwonili i dopytywali się, co ze mną. Mówiliśmy, że to
zwykła anemia i muszę brać żelazo. Postanowiliśmy powiedzieć wszystko Klausowi,
bo on i tak najszybciej się zorientuje, ponieważ ma jeszcze bardziej wyczulony
słuch, niż Damon. Chcieliśmy tylko, żeby obiecał, że nie piśnie słówka
Caroline.
W błogiej, choć trochę krępującej ciszy,
dojechaliśmy na obrzeża miasta. Brunet, jak przystało na dżentelmena, otworzył
mi drzwi, wziął torebkę, a następnie ujął za dłoń i poprowadził do środka. Kidy
tylko przekroczyliśmy próg, rzucił torby i w wampirzym tempie wziął mnie na
ręce i zaniósł do sypialni. Odruchowo złapałam go mocno i wtuliłam się w jego
umięśnione, gorące i dające mi poczucie bezpieczeństwa, ciało. Opadliśmy na
łóżko, mogłoby się wydawać, że mężczyzna rzucił mną o posłanie, ale on tak
zręcznie zamortyzował, że praktycznie nic nie poczułam.
- Uważaj! –
powiedziałam głośno.
Chłopak nie
zważając na nic, zerwał ze mnie koszulkę i zaczął obsypywać mnie pocałunkami.
Rękoma błądził po moim półnagim, a później nagim ciele. Odwzajemniałam
pocałunki. Wplotłam rękę w jego kruczoczarne włosy, a drugą kierowałam w stronę
jego pachwiny. Poczułam, jak przeszedł go dreszcz podniecenia. Z satysfakcją
zaczęłam rozpinać jego rozporek. Było to nie lada wyzwanie, ponieważ nie
przerywaliśmy pocałunków. Po chwili się mi udało. Jego dolna garderoba została
odrzucona na bok.
Byliśmy już gotowi, rozpaleni i szczęśliwi. Właśnie w tym
momencie naszły mnie wyrzuty. Przecież to może zaszkodzić dziecku. Albo mi...
Odsunęłam
mężczyznę na odległość moich ramion.
- Chyba nie
powinniśmy tego robić… - spojrzałam w dół.
- Eleno, to
dopiero 3 miesiąc – jęknął – Nawet nie widać tego po tobie.
Uśmiechnął
się, a ja również. Po chwili zastanowienia, wróciłam do poprzedniej czynności.
Od bardzo dawna nie zbliżyliśmy się tak do siebie. Po prostu nie było czasu,
ale teraz… Czułam się, jakbym zakochała się w nim na nowo. Jego piękne, szare,
bystre oczy, czarne, jak smoła, lśniące i miękkie włosy, wyrzeźbione ciało,
delikatnie opalone… Całość prezentowała się znakomicie.
Po stosunku
opadliśmy na poduszki. Nie miałam zielonego pojęcia, jak ja to w ogóle
przeżyłam, ponieważ wcześniej nie potrafiłam sama ustać na nogach… Dyszałam
ciężko, ale po chwili mój oddech zrównał się z idealnym oddechem Damona. Jedną
rękę objęłam go za brzuch, głowę ułożyłam na jego klatce i zamknęłam oczy.
Wdychałam zapach jego skóry. Spocona pociągała mnie jeszcze bardziej, nie wiem
dlaczego. Miała taki specyficzny, słodko-słonawy zapach.
Zamknęłam oczy.
- Nawet nie
wiesz, jak bardzo cię kocham, księżniczko – mruknął mi do ucha.
- Jestem w
stanie, to sobie wyobrazić – odpowiedziałam, równie cicho.
Chwilę
leżeliśmy w milczeniu. Napawaliśmy się swoją obecnością, jakby to była nasza
ostatnia noc razem. Czułam dotyk, jego ciepłych dłoni, delikatnie muskających
moje włosy. Jego równomierny oddech. Uderzenia jego serca, które bije dla mnie.
Rozmyślałam teraz nad tym, jaki on naprawdę jest. W stosunku do mnie potrafi
okazać uczucie, miłość, radość, ból, jest romantyczny, wrażliwy, opiekuńczy…
Ale wiem, że dla innych zachowuje się inaczej. Może nie zawsze, ale dla
nieznajomych jest nonszalancki, pewny siebie, arogancki… Możliwe nawet, że
stosuje przemoc, kłamie, zabija… Jednak myślę, że on próbuje jedynie zwrócić na
siebie uwagę. Dla przyjaciół jest dobry, nigdy by ich nie skrzywdził, próbuje
ich chronić, ale dla nieznajomych jest porywczy.
- Damonie,
mogę ci coś powiedzieć? – zapytałam.
-
Oczywiście, najdroższa – szepnął sennie.
- Będziesz
wspaniałym tatą – wypowiadając ostatnie słowo, oparłam się na łokciu i
spojrzałam mu w oczy.
Brunet nie
odpowiedział. Zerknął na mnie z zaskoczeniem, a potem pocałował w czubek głowy.
Damon Salvatore zawstydzony? Niemożliwe. A jednak. Tamto zdanie było, jak najbardziej szczere.
Klaus
Ponieważ
zadzwonił do mnie Damon, ponownie musiałem podjechać pod pensjonat. Parę godzin
spędziłem z Alarickiem w Grillu, więc zdążyłem się napić, pogadać, pośmiać.
Teraz czekała na mnie rzeczywistość… Zbliżała się godzina dwudziesta, więc w
sam raz Elena powinna była odpocząć. Jedno mnie zastanawiało. Dlaczego nie
pozwolili mi zabrać Caroline, czy Alaricka? Przecież oni chcieli zobaczyć się z
Eleną nawet bardziej, niż ja. Ale dostałem takie, a nie inne wytyczne, więc,
jako mężczyzna honoru, podporządkowałem się.
Wszedłem do
salonu i wysłałem myśl do Damona, że już jestem. Usłyszałem, że para pomału
schodzi na dół. Rozsiadłem się w fotelu o słuchałem fascynujących wieści.
- Żartujecie, tak? – uśmiechnąłem się
delikatnie, ale sądząc po ich minach, to daleko im było do żartów – Przecież…
Jak?
- Zadajemy
sobie to samo pytanie – Damon uniósł ręce w geście niewiedzy, następnie opuścił
je i ujął dłoń Eleny.
Zastanowiłem
się.
Żyję już
dobre tysiąc lat, a nigdy nie spotkałem się z tym, żeby człowiek zaszedł w
ciążę z wampirem… To jest wręcz niemożliwe. To na pewno będzie kolejne
wyzwanie, z którym będziemy musieli dać sobie radę.
- No badania
i USG to potwierdzają. Z resztą wsłuchaj się – umilkła.
Nie musiałem
się za bardzo skupiać. Po chwili usłyszałem słabe, ale słyszalne uderzenia
małego serca. Złapałem się za głowę.
- Cholera! –
powiedziałem cicho.
- To prawda,
Klaus. Będziesz wujkiem – brunet próbował ratować sytuację swoimi nie
śmiesznymi odzywkami.
Rzuciłem mu
spojrzenie, które mówiło „Wcale nie jest mi do śmiechu. To poważna sytuacja”
albo „Jeszcze jedno słowo, a uduszę…” . Młodszy wampir chyba zrozumiał przekaż,
bo się zamknął.
Jak to jest
możliwe?, pytałem się w myślach. Przecież Elena to żywy, prawdziwy, oddychający
człowiek. Oprócz tego, że jest sobowtórem Petrovej, to jest kobietą! Sobowtór…
Właśnie!
- Może Elena
wcale nie jest zwykłym człowiekiem? – spytałem, podnosząc wzrok na przyjaciół.
Szare oczy uważnie mnie świdrowały,
natomiast brązowe czekały z przerażeniem, co powiem dalej. Nie czekając na
pytania, zacząłem wyjaśniać.
- Skoro Elena jest sobowtórem,
doppelgangerem, to… Może można to podpiąć pod nienaturalność?
- To bardzo naciągana teoria… -
odparował Damon.
- No nie wiem. Przecież nie jest
normalne to, że moja przodki ni wyglądała identycznie. IDENTYCZNIE, powtarzam –
Elena próbowała przekonać chłopaka.
- Dokładnie, Damon. Po za tym… Nie
ma innego wytłumaczenia.
Można było dostrzec, że brunet nie
chciał w to uwierzyć. Patrzył na nas wzrokiem, jakby… Zabrano mu lizaka.
Wkrótce ochłonął i skinął głową, przyjmując to do wiadomości. Wyraźnie, jego
myśli toczyły w głowie zaciętą bitwę.
- Dobra, niech wam będzie. Pytanie
tylko, co dalej? Czego możemy się spodziewać?
Elena i Damon spojrzeli na mnie,
wyczekując racjonalnej odpowiedzi. Niestety nie mogłem takiej udzielić.
- Musimy czekać.
Nic lepszego nie przyszło mi do
głowy, ale te dwa słowa zawierały to, co miałem na myśli. Nigdy nie spotkałem
się z czymś takim. Skąd miałem wiedzieć, jak się zachować? Na pewno nie
powinniśmy spuszczać z Eleny oczu.
Zatarłem ręce.
- Pozostaje tylko jedna kwestia.
- Jaka?
- Co z Katherine?
Ethan
Słyszałem całą rozmowę. Siedziałem
u siebie w sypialni i nie musiałem się zbytnio wysilać, żeby wszystko wiedzieć.
Jestem tu bardzo niedługo, a dzieje się tyle… Rozmaitych, dziwnych i szalonych
rzeczy, że przez całe swoje dotychczasowe życie nie przeżyłem czegoś takiego.
Krew Eleny leczy z wampiryzmu, dziecko wampira z człowiekiem, pierwotni
naprawdę istnieją…
To miasteczko jest naprawdę
zaskakujące, pomyślałem.
Teraz pozostało mi zainterweniować
w sprawę z Katherine. Ona wcale nie była zła. Miała trudny charakter, ale
pomogła mi w przystosowaniu się do wampirzego życia i w znalezieniu braci.
Musiałem ją tylko przekonać, że jeśli zwróci im pamięć, to puszczą ją wolno.
Nie trudząc się w znalezieniu
koszulki, zszedłem na dół w samych czarnych jeansach. Nie rozumiem, dlaczego
ludzie tak bardzo wstydzili się nagości. Przecież skoro Bóg stworzył Adama i
Ewę nagich, to… Dlaczego nagość jest tematem tabu?
- Chyba będę w stanie wam pomóc –
powiedziałem, kiedy znalazłem się w salonie.
Przyjaciele spojrzeli na mnie, ale
tylko Klaus zrobił kwaśną minę i powiedział, żebym się ubrał.
- Nick! To mój brat, moja krew. Daj
mu spokój. Sam często tak chodzę – oburzył się Damon.
Właśnie za to go uwielbiałem.
Byliśmy tak bardzo podobni.
Oparłem się o fotel i zaplotłem
swoje palce. Uśmiechnąłem się, prezentując swoje uzębienie. Zacząłem mówić o
Katherine, ale przypomniałem sobie pewną ważną rzecz.
- Aha, gratulacje, Eleno –
powiedziałem radośnie.
Damon odchrząknął.
- No i tobie też, bracie – brunet
kiwnął głową z zadowoleniem – Ale wracając do Katherine. Macie może jakąś
zaprzyjaźnioną wiedźmę? Bo mogłaby rzucić zaklęcie, żeby Katherine nie mogła
wyjść z pensjonatu. Dając jej więcej swobody, mógłbym spróbować z powrotem
przekonać ja do was i do mnie. Może wróciłaby wam pamięć?
Dałem im chwilę namysłu.
- Młody dobrze gada – stwierdził po
chwili Klaus.
- Tylko nie „młody”, dobra? –
oburzyłem się, ale pierwotny zdawał się to zignorować.
- Bonnie na pewno nam pomoże –
powiedziała od dawna nie odzywając się Elena – Ale jesteś pewien, że dasz sobie
z nią radę?
Potwierdziłem skinieniem.
Plan mamy uzgodniony. Pozostaje
tylko wcielić go w życie, co miało nastąpić, jak najszybciej. Szatynka
obiecała, że skontaktuje się z tą całą Bunny? Czy, jak tam jej było i da mi
znać, kiedy zaczarują dom. Damon podziękował mi i Klausowi, a następnie kazał
Elenie wrócić do łóżka, aby odpoczęła. Był dla niej taki… Troskliwy,
romantyczny i czuły i dobry. Wampiry nie powinny odczuwać emocji, jedyne, co
czują to pragnienie krwi. Jak widać w tym miasteczku wszystko było inne…
- Mam też rozumieć, że to
tajemnica? – Klaus spojrzał na brzuch Eleny, a później na twarz jej i Damona.
- Na razie tak.
Klaus odwrócił się i miał już
wychodzić, ale Elena w ostatniej chwili złapała go za rękaw.
- Nick!
Odwrócił się.
- W szczególności nie mów nic
Caroline – powiedziała błagalnym, wręcz tonem.
Pierwotny nie odpowiedział, ale
uśmiechnął się i ze zrozumieniem przytaknął. Następnie obrócił się na pięcie i
wymaszerował z budynku. Kiedy tylko wyszedł, Damon, ściągnął kurtkę i koszulkę.
Byłem od niego ze dwa centymetry
niższy i miał lepiej umięśnione ciało, ale niewiele mi brakowało. Teraz bez
koszulek, jedynie w czarnych jeansach wyglądaliśmy niemal tak samo.
Wyszczerzyłem swoje małe kły. Damon objął mnie ramieniem.
- Miejmy nadzieję, że twój plan
wypali, młody – potrzepał moje włosy i puścił mi oko.
Pięknie! Teraz wszyscy będą tak na
mnie mówić!
- Bardzo śmieszne… - mruknąłem.
Elena podniosła się powoli. Cały
czas opierała się o kanapę. Była bardzo blada; widać było, że jest osłabiona.
Damon najwyraźniej spojrzał na nią w tym samym momencie, ponieważ od razu
zerwał się, aby jej pomóc.
Już trochę bardziej ośmielony,
podszedłem do niej, a później ją objąłem.
- Dobranoc, bratowo – szepnąłem, a
kiedy odsunęliśmy się, posłałem jej jeden z najbardziej uroczych uśmiechów.
Elena wzięła Damona za rękę i
skierowali się na górę. Kiedy mnie mijali, poczułem delikatne klepnięcie na
moich pośladkach. Elena, pomyślałem i zarumieniłem się.
- Idź lepiej spać, bo jutro czeka
nas wszystkich ciężki dzień.
Nalałem sobie jeszcze szklaneczkę
Burbona, tak na dobry sen. Dopiero później wróciłem do sypialni, ale wcale nie
miałem ochoty na sen. Rzuciłem się na łóżko. Z szafki nocnej wziąłem książkę
„Król kruków” i zagłębiłem się w lekturze.
Damon
Otworzyłem oczy.
- Już nie śpisz? – zapytałem Elenę.
Dziewczyna bawiła się moimi włosami
i obserwowała mnie, jak śpię. Z jednej strony było to bardzo urocze, ale z
drugiej… Czasami czułem się nieswojo. Szatynka nachyliła się i delikatnie
musnęła moje usta wargami.
Zamknąłem oczy.
Całowała mnie coraz pewniej i
namiętniej, z coraz większym uczuciem. Usiadła na mnie okrakiem. Jej włosy
opadały na moją twarz, co utrudniało nam pocałunki, ale co jakiś czas
poprawiała je, rzucając je na plecy. Zaczęło się robić coraz bardziej gorąco.
Elena ewidentnie chciała pomóc mi się rozluźnić. Zaczęła schodzić palcami coraz
niżej. I niżej. I niżej, aż do moich bokserek. Wtedy jej przerwałem.
- Kochana, nie mamy czasu na
przyjemności – położyłem dłonie na jej udach.
Powiedziałem to niechętnie, wbrew
sobie, ale teraz musiałem być odpowiedzialny.
Kobieta spojrzała na mnie z
mieszaniną złości i niewiedzy.
- Katherine.
Jedno słowo, a w jej ustach
zabrzmiało, jak uderzenie biczem. Tyle zła, wrogości i… I pogardy. Jednym
płynnym ruchem zeszła ze mnie i naburmuszona oparła się o poduszkę. Nie
patrzyła na mnie.
Nie zważając na to, wstałem z łóżka
i poszedłem do łazienki, aby się odświeżyć. Wszedłem pod gorący prysznic, który
zdecydowanie mnie odprężył. Kiedy wróciłem do sypialni, Elena znajdowała się w
tej samej pozycji, co wcześniej, ale… Uśmiechała się do mnie. Nie było nawet
śladu po tym, że wcześniej była obrażona.
Zmarszczyłem brwi.
Jeśli to jest dopiero trzeci
miesiąc… To normalnie się boją, co będzie w siódmym, czy dziewiątym. Przecież
teraz jej hormony jeszcze nie są na najwyższym stopniu buzowania. Stałem tak, w samych świeżych bokserkach, z
założonymi rękami. Nie zauważyłem nawet, że kobieta wstała, po prostu nagle
pojawiła się przede mną.
- To jaki jest plan? – spytała.
- Jaki plan?
- No Katherine? Co mam robić?
Ah, ten plan!
- Ty… - objąłem ją ramieniem –
Zostajesz w łóżku.
Dziewczyna gwałtownie się
zatrzymała. Położyła dłonie na biodrach i zawsze, jak się złościła, tak słodko
marszczyła nos.
- Chyba żartujesz! – powiedziała,
dosyć ostro.
- Eleno, moja najdroższa… -
pokręciłem głową – Wczoraj zasłabłaś. Powinnaś dobrze wypocząć, jeśli chcesz
nam później pomóc.
- Ale…
- Nie ma „ale”. Jeszcze dzisiaj
wypoczywasz. Rozumiesz? Nie chcę, żeby coś ci się stało. Tobie i… - spojrzałem
w dół – Temu… Hmm… Zarodkowi? Potworkowi? Temu czemuś? – nie wiedziałem, jak to
nazwać.
- Może wystarczy „dziecku”? – jej
wzrok nie był zbyt przyjazny.
Kurczę! Muszę zacząć uważać, co
mówię, pomyślałem, te jej wahania nastroju będą bardzo wyczerpujące.
- Zostań dziś w łóżku, proszę cię.
Dla mnie? Jeśli mnie kochasz, to…
- Nie próbuj mnie tu szantażować,
ty…
- Najukochańszy? – podsunąłem jej
szybko.
Elena właśnie kładła się z
powrotem, a ja jej w tym pomagałem. Szczelnie przykryłem ją pościelą i jeszcze,
półdupkiem, usiadłem na skraju łóżka. Słyszałem, jak na mnie klnie, ale robiła
to tak niewinnie, a zarazem z największą złością, że jedyne, co zrobiłem, to
się uśmiechnąłem.
- Jeśli będziesz czegokolwiek
potrzebować, to w myślach zawołaj Ethana.
- Ale… Ja nie potrafię.
- Spokojnie, wystarczy, że o nim
pomyślisz. On usłyszy.
Kiwnęła głową. Miała zacięty wyraz
twarzy.
- Kocham cię, Eleno – ucałowałem
jej dłoń.
- Też cię kocham, Damonie –
zamknęła oczy i ustawiła się, jak do pocałunku, robiąc „dziubek”.
Bardzo zabawnie to wyglądało.
Miałem odejść bez tego pocałunku, aby ją troszeczkę zdenerwować, ale nie mogłem
się powstrzymać. Następnie wstałem i ruszyłem do drzwi.
- Zadzwonię później – rzuciłem na
odchodnym.
Elena
On chyba w ogóle mnie nie zna,
uważając, że zostanę w łóżku cały dzień. Przecież czuję się znakomicie. Jestem
wyspana, wypoczęta, trochę boli mnie głowa, ale mniejsza z tym. OK, rozumiem,
że się o mnie martwi, ale… Jestem dorosłą osobą… No, prawie…
Mogę im się przydać, nie wiem jak,
ale na pewno coś mogłabym zrobić. A tak nawiasem mówiąc, nigdy nie lubiłam
przebywać sama. Odnoszę takie nieprzyjemne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, co
wcale nie wywołuje przyjemnych emocji. Bawiłam się telefonem, próbowałam czytać
książkę, ale nic nie trwało dłużej niż 10 minut. Zbierając się w sobie,
wyplątałam się z pościeli i wyskoczyłam z łóżka. Okazało się, że nie był to
zbyt rozważny pomysł.
Zakręciło mi się w głowie i prawie
upadłam. Na szczęście, w ostatniej chwili, złapałam się za ramę łóżka, czym
uchroniłam się od bliskiego spotkania z podłogą. Usiadłam na posłaniu i
uspokoiłam oddech. Musiałam uważać. Żadnych gwałtownych ruchów. Ponowiłam próbę
wyjścia z pokoju, tym razem, powoli. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to włosy, które zazwyczaj świeże, gładkie,
i zdrowe, błyszczały przy najmniejszym świetle, teraz były skołtunione, tłuste
i w ogóle wyglądały, jakby przez tydzień nie widziały wody. Bez namysłu weszłam
do wanny. Gorąca woda i pachnące olejki powinny mi zdecydowanie pomóc. No i
miałam rację. Zdecydowanie się rozluźniłam, odprężyłam, a co najważniejsze –
cudownie pachniałam.
- O cholera – mruknęłam do siebie,
kiedy ponownie spojrzałam w lustro.
Byłam bardzo blada, co nie byłoby
jeszcze takie złe, gdyby nie cienie pod oczami, które na jasnym tle wyraźnie
rzucały się w oczy. Szybko rozczesałam włosy, no a następnie musiałam wziąć się
za makijaż. Troszkę korektora, pudru i nic nie było widać. Teraz przyszła pora
na ubranie. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, ponieważ w Pensjonacie nie
znajdowało się za dużo moich rzeczy, ale coś znalazłam. Jeansy i czarna
koszulka z białym napisem „Keep calm & drink blood”. No tak. Damon mi ją
kupił, uznawszy to za świetny żart, a teraz nie miałam nic innego przy sobie,
więc byłam zmuszona ją założyć. Z szafki nocnej zabrałam jeszcze telefon. Była
za czterdzieści trzy dziesiąta. Włożyłam go do tylnej kieszeni i wyszłam z pokoju.
Starałam się zachowywać, jak
najciszej, żeby Ethan się nie zorientował.
Młody będzie miał przechlapane u
Damona, za to, że uciekłam, pomyślałam.
Akurat w tym momencie młody wampir
pojawił się przede mną. Stanął z założonymi rękami, zagradzając mi drogę. Nie
miałam szans.
- Cześć, Eleno. Jak się czujesz? –
zapytał, jak gdyby nigdy nic.
Wiedziałam, że mnie przejrzał, ale
nie dałam tego po sobie poznać. Uśmiechnęłam się słodko.
- Hej, Ethan. U mnie świetnie. Już
dawno się tak nie wyspałam.
Chłopak uniósł znacząco brwi, ale
milczał. Teraz wyglądał niemal identycznie, jak Damon. Czarne jeansy, koszulka
opinająca ciało i… Ah tak! Damon nosił skórzaną kurtkę, natomiast Ethan nie.
Zauważyłam, że lubił pokazywać swoje umięśnione, opalone, wampirze ciało.
- Dalej będziemy udawać, że nic się
nie dzieje? – ocknęłam się, słysząc jego głos.
- Jeśli pozwolisz mi na chwilę
wyjść, to nic nie powiem twojemu bratu.
- Tak? A dokąd to chcesz wyjść?
Zawahałam się, co nie było zbyt
pomocne w mojej sytuacji.
- Do Grilla.
- Mhm… Więc nie chcesz iść do
czarownicy, zapytać się, czy nie potrzebują pomocy, a potem ryzykować swoje
życie i nie tylko swoje, po to, aby „coś” zrobić? – rzekł z lekką irytacją w
głosie.
- Nic z tych rzeczy – próbowałam
powiedzieć to beztrosko, ale nie wyszło.
Serce zaczęło mocniej uderzać, a
głowa bardziej boleć. Wierzchem dłoni otarłam pot z czoła, a następnie oparłam
się o kolana, ponieważ miałam mroczki przed oczami. Ethan w wampirzym tempie
objął mnie, abym nie upadła.
- Właśnie widzę, jak się świetnie
czujesz – mruknął i podniósł mnie delikatnie.
Położył mnie na kanapie w salonie.
Na chwilę zniknął na schodach, ale wrócił, przynosząc mi koc. Przykrył mnie
nim, a następnie odsunął się i patrzył na mnie z góry. Postał tak chwilę nic
nie mówiąc, to znaczy on sam nic nie powiedział, ale jego oczy mówiły dużo. Na
przykład to, że jest mną rozczarowany. W pewnym momencie usiadł na fotelu,
który znajdował się dokładnie naprzeciwko mnie.
Oparł się wygodnie, wzdychając, ale
jego oczy pozostawały czujne.
- I co? Będziesz tak tu siedział i
mnie pilnował przez cały dzień? – miało to zabrzmieć ironicznie, ale wyszło na
to, że jęknęłam.
- Przez cały dzień może nieee… -
podrapał się po brodzie – Ale na pewno do czasu, kiedy wróci Damon. Z resztą
sama tego chciałaś – powiedział, żeby specjalnie całe poczucie winy spadło na
mnie.
Jak na nastolatka, to zachowywał
się naprawdę dojrzale. Starał się, żeby nie zawieść Damona, ale tak samo
nie chciał, żeby coś mi się stało. Jeśli
udałoby mi się wymknąć, to… Ale się nie udało, więc nie zamierzam gdybać. Ethan
teraz nie spuści ze mnie oczu, będzie tutaj siedział i mnie obserwował i
siedział i obserwował i siedział i obserwował… Przynajmniej teraz nie będę
sama.
- Chcesz się czegoś napić? –
spytał.
Przytaknęłam.
Chłopak podszedł do szafki i zaczął
w niej grzebać. Słychać było tylko brzdęk przesuwanego szkła. W końcu odwrócił
się i wyszczerzył zęby.
- A więc masz do wyboru: Burbon
czy… Burbon?
- Mogłam się tego spodziewać –
przewróciłam oczami i opadłam z powrotem na poduszkę.
Damon
Razem z Klausem podzieliliśmy się z
Bonnie naszym planem. Wiedźma była zajęta nauką i studiowaniem tych wszystkich
książek kucharskich dla czarownic, ale powiedziała, że nam pomoże. Okazało się,
że musi odrabiać zadania domowe i wysyłać je Thaili, co zaskoczyło mnie, bo…
Skąd ona ma mieć tam zasięg? Przecież to totalne zadupie. No, ale nie o tym
przyszliśmy tutaj gadać.
Teraz byliśmy w drodze do
pensjonatu. Bonnie siedziała z tyłu i bezmyślnie wpatrywała się w obraz, jaki
widniał za szybą, czyli drzewa. Na szczęście nie zamęczała mnie pytaniami na
temat Eleny. I tak się zobaczą, więc to szatynka będzie się tłumaczyć.
Dzisiejszy dzień był bardzo
pochmurny i ponury. Na zewnątrz było ciemno, szaro, a słońce nie pokazało choćby
jednego promyka. Pogoda idealna. No, przynajmniej dla mnie. Słońce mnie
irytowało. Od niego bolały mnie oczy, piekła skóra i miałem zły humor., co
dzisiaj mi nie grozi, a wręcz przeciwnie. W pogodę taką, jak dzisiaj budziłem
się do życia.
Słuchając jedynie silnika samochodu
dojechaliśmy na miejsce. Wiedźma targała ze sobą trzy grube i wyglądające na
ciężkie, stare i zniszczone księgi.
- Pomóc? – zaproponowałem i
wyciągnąłem dłoń.
Dziewczyna podziękowała i podała mi
książki. Wszystkie trzy niosłem w jednej ręce, co mulatka skomentowała jedynie
krótkim „Oh!”. No, ale, co jej się dziwić. Jest wątłej budowy, krucha, słaba…
No, a ja?
Uśmiechnąłem się do siebie, ale
szybko uprzytomniłem sobie, że jestem w towarzystwie.
Wraz z Klausem omawialiśmy, po raz
tysięczny, plan działania. Zagadanie, skierowaliśmy się od razu do piwnicy,
gdzie przetrzymywaliśmy Katherine.
- Elena! – krzyknęła mała
czarownica.
Gwałtowanie zatrzymaliśmy się i
obejrzeliśmy do tyłu. W salonie na kanapie leżała Elena i czytała książkę.
Ethan siedział obok, a teraz jego wzrok skierowany był na mnie i pierwotnego.
Zastanawiałem się, co robi tutaj szatynka. Przecież miała zostać w łóżku. Na
szczęście był przy niej młodszy wampir.
Coś się stało? zapytałem brata w
myślach.
Próbowała się wymknąć, ale
opanowałem sytuacje, odpowiedział i wysłał mi obraz swojego uśmiechu, choć w
rzeczywistości jego twarz pozostawała poważna.
Z politowaniem spojrzałem na Elenę,
która, jakby czując moją dezaprobatę, wcisnęła się w fotel. Założyłem rękę na
rękę i nieznacznie uniosłem brew. Stałem tak tylko przez chwilę, ale
wystarczająco długo, żeby szatynka się speszyła. Kiedy Bonnie od niej odeszła,
usiadłem na skraju i nachyliłem się nad nią. Najpierw pocałowałem ją
delikatnie, a następnie zbliżyłem usta do jej ucha.
- Później pogadamy – szepnąłem
naprawdę cicho, ale dziewczyna usłyszała.
Gdyby ktoś patrzył z boku, to nie
zauważył by nic dziwnego, czy podejrzanego. Po prostu parę, która się wita,
jednak naprawdę tak nie było. Byłem na nią wkurzony, ponieważ mnie okłamała.
Obiecała, że zostanie w łóżku i nie będzie się narażać – odpocznie. Dobrze, że
poprosiłem Ethana, żeby jej pilnował.
Dzięki, posłałem mu w myślach.
Klaus i Bonnie stali przy schodach
i czekali, aż podejdę. Wstałem powoli, ale zanim skierowałem się do piwnicy,
podszedłem do barku i nalałem sobie Burbona. Dopiero teraz byłem gotowy.
Wziąłem łyka i odetchnąłem głęboko, czując ten gorzki, cierpki, ale wspaniały
smak.
Uśmiechnąłem się.
- Gotowy? – dopiero po chwili
zorientowałem się, że Klaus skierował to pytanie do mnie.
Kiwnąłem głową.
- Ethan, idziesz z nami?
Chłopak spojrzał na Elenę, ale
później, uświadamiając sobie, że ja zadaję to pytanie, no i zapewne się na to
zgadzam, wstał i się zgodził. Uznałem, że to będzie wystarczająca kara, dla
panny Gilbert, która otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili
zamknęła ja i rzuciła mi tylko ostre spojrzenie. Teraz szybkim krokiem
powędrowałem za przyjaciółmi. Będąc już na schodach, prowadzących w dół,
krzyknąłem:
- Za chwilę wrócimy!
W odpowiedzi usłyszałem tylko
krótkie prychnięcie, więc zadowolony zachichotałem. Kątem oka zauważyłem, że
Ethan zerka na mnie, w związku z czym
zamaskowałem ten śmiech kaszlem. Klaus i czarownica szli parę kroków
przed nami. Tym razem to pierwotny niósł te wszystkie księgi.
- Nie uważasz, że trochę za bardzo
traktujesz ją, jak dziecko? – powiedział nagle Ethan.
- Po prostu się martwię –
wzruszyłem ramionami – Wiesz, jaka jest sytuacja, a Elena nie lubi siedzieć
bezczynnie, a teraz powinna.
Ethan zdawał sobie z tego sprawę.
Problem w tym, że biologicznie miał te piętnaście, czy szesnaście lat, ale w
rzeczywistości przeżył o wiele więcej, niż się mogło wydawać. Rozmowę na temat
dziewczyny przerwało nam dojście na miejsce. Klaus bez problemu otworzył drzwi
i wszyscy weszliśmy do środka.
Katherine siedziała w tej samej
pozycji, w jakiej zostawiliśmy ją ostatnim razem. Trzymała się całkiem nieźle,
ponieważ, na prośbę Ethana, podawaliśmy jej codziennie pół szklanki krwi. Była
blada, brudna, ale przytomna na tyle, że umierała z nudów. Teraz ożywiła się,
co było rzadkością, ale pewnie dlatego, że przyszliśmy w dosyć większej grupie.
Kiedy zauważyła Ethana, jej oczy… Miały w sobie coś, czego nigdy u niej nie
widziałem. Coś, co dziwnie u niej wyglądało. Domyśliłem się, że to po prostu
radość. Jednakże po chwili znów przybrała ten beznamiętny wyraz twarzy.
- Hmm… Widzę, że coś się szykuje –
powiedziała i patrzyła na każde z nas po kolei.
- Tak, Kath – głos zabrał Ethan –
Mamy dla ciebie propozycję.
- Wypuścimy cię stąd – powiedziałem
bez oporu.
- Ale…? – kobieta słusznie szukała
jakiegoś haczyka.
Mój młodszy brat przejął pałeczkę i
wyjaśnił Katherine to, co omawialiśmy ze sobą już kilka razy. Czarownica, czyli
B... No, nasza mulatka, rzuci zaklęcie na pensjonat, czy na Katherine, że nie
będzie mogła go opuścić. Krótko mówiąc, damy jej odrobinę wolności. Oczywiście,
kiedy zwróci nam pamięć, to ją wypuścimy.
Przyjęła to ze stoickim spokojem,
ale Ethan powiedział mi później, że w głębi duszy skakała z radości. Jak się
okazało dopuściła chłopaka do swojego umysłu, co było dalekim krokiem naprzód. Klaus
i Ethan zostali jeszcze chwilę z naszą wampirzycą, a ja i… A tak! Bonnie! Ja i
Bonnie poszliśmy na górę, żeby przygotować zaklęcie.
Elena w dalszym ciągu leżała w
salonie. Podszedłem do niej bliżej, ale okazało się, że zasnęła. Usiadłem więc
obok niej, natomiast wiedźma rozłożyła swoje księgi na stole w salonie.
- Masz może jakieś świece?
Bez słowa podszedłem do szafy i
wyciągnąłem dziesięć świeczek. Siłą woli zapaliłem je, bez używania zapałek.
Dziewczyna patrzyła na to ze strachem w oczach, ale uspokoiłem ją, mówiąc, że
wszystkie wampiry tak potrafią. Z powrotem zająłem miejsce obok śpiącej
szatynki. Dalsza część, tego całego „magikowania” polegała na tym, że Bonnie
zamknęła oczy i zaczęła mruczeć pod nosem jakiś tekst, oczywiście w języku
łacińskim. Płomienie świec uniosły się do góry na około czterdzieści
centymetrów, ale po chwili opadły, a mulatka ocknęła się z transu. To wszystko
nie trwało więcej niż dwie minuty.
- Już? – spytałem zaskoczony.
W tym momencie Elena jęknęła i
otworzyła powieki. Zauważając, że coś się dzieje podniosła się i usiadła.
Przetarła oczy.
- Co robicie? – zapytała sennie i
ziewnęła.
- Już nic. Troszkę bawiliśmy się w
czarowanie – zaśmiałem się.
- Dlaczego mnie nie obudziliście?!
– oburzyła się.
- Bo tak słodko spałaś, że żal nam
było to robić – powiedziałem , nadając temu zdaniu obrzydzająco uroczy ton.
Czarownica przytaknęła i się
zaśmiała. W tym momencie z piwnicy wyszli Klaus, Ethan, a za nimi Katherine.
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
WOW rozdziałek bardzo ciekawy !! Jak ja uwielbiam Damona , i jego teksty . Ciekawe czy Katherine przywróci im pamięć . Czekam na nn . Pozdrawiam twoje http://thevampirediaresdelena.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy, Eleka jak zawsze uparta. :D
OdpowiedzUsuńLubię postać Ethana od początku.
Mam nadzieję, że Kat przywróci im pamięć.
Życzę weny. :D
Skazana Na Rocka z http://nie-jestem-nia.blogspot.com/
świetne! bardzo podoba mi się wątek Ethana i Eleny. Tak jak na początku znajomości Damona i Eleny :) bardzo ciekawie piszesz. Coś mi się wydaje że jeśli Kath zwróci im pamięć wiele się zmieni. Ale nie będe gdybać, zdaję się na ciebie, bo genialnie piszesz. Mam nadzieję, że Elena w końcu ustąpi i nie będzie narażać siebie i dziecka :) jeszcze raz gratulacje i SZYBKO PISZ KOLEJNY ROZDZIAŁ bo umrę z ciekawości :P przy okazji zapraszam pwsezon5.blox.pl/
OdpowiedzUsuńUwielbiam Damona i Ethan'a razem! Są tacy podobni, szkoda, że Stefcio taki nie jest. :/
OdpowiedzUsuńJejku będzie mała Elenka, albo mały Damonek. Hihihi. ^^ A co Ty na to, aby to były jednak bliźniaki? Ale strasznie mi się podoba ten wątek z dzieckiem! Świetny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny! :*
Bardzo się cieszę że już jest drugi tom :) Rozdział świetny,bardzo podobały mi się scenki z Ethanem i Damonem. Liczę że niedługo Kat zwróci braciom pamięć,bo coś czuję że wtedy zaczną się dziać ciekawe rzeczy ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D
ja się boje tego zwrotu pamięci mam dziwne przeczucie tak soboie myślę,że Katrinne się zakochała w Etanie skoro wpuściła go do swoich myśli
OdpowiedzUsuń38 year old Structural Engineer Doretta Hucks, hailing from Brentwood Bay enjoys watching movies like Prom Night in Mississippi and Sudoku. Took a trip to Rock Art of the Mediterranean Basin on the Iberian Peninsula and drives a Ferrari 400 Superamerica. zasob
OdpowiedzUsuń41 years old Human Resources Assistant IV Margit Klagges, hailing from Laurentiens enjoys watching movies like "Swarm, The" and Roller skating. Took a trip to Monarch Butterfly Biosphere Reserve and drives a Bentley 4 Litre "The Green Hornet". moja firma
OdpowiedzUsuń